Rozpoczęłam produkcję kartek wielkanocnych. Mam całe sześć :-D Jak zwykle proste, mało zdobione. Niby takie same, a jednak każda inna - staram się wykorzystywać "ścinki":
Kartek potrzebuję około 20, więc jeszcze się pojawią na blogu.
Zobaczcie też, jaki cudny prezent dostałam od Lucyny i jej Wojtusia:
Przepysznie pachnące czekoladą masło do ciała, różana świeca zapachowa, zjawiskowy szaliczek z frilly i kartka rewelacyjnie pobazgrana przez Wojtka :-D. Dzięki raz jeszcze :-*
Jeśli chodzi o front robótkowy, to skończyłam piwonię i dzieciową pamiątkę komunii (pokażę już oprawione), a teraz pastwię się nad ostatnim RRowym czajniczkiem :-)
środa, 27 lutego 2013
...and the winner is....
Krótko: dzieci moje, służąc za maszyny do losowania, na zwyciężczynie mojego candy wskazały dwie osoby:
Dzieciory się zgrały - komentarze dziewczyn sąsiadowały ze sobą :-)
Gratuluję!
Dzieciory się zgrały - komentarze dziewczyn sąsiadowały ze sobą :-)
Gratuluję!
sobota, 23 lutego 2013
piątek, 22 lutego 2013
DIMkowe serce
niedziela, 17 lutego 2013
Komunijnie :-)
Koleżanka poprosiła mnie o wykonanie zaproszenia na uroczystość przyjęcia I Komunii Świętej jej syna. Oczywiście się zgodziłam. Potraktowałam tę prośbę też jako okazję skonstruowania prototypu, bo moja córka również przystępuje do Komunii za 3 miesiące i czas pomyśleć o zaproszeniach dla niej.
Zaproszenie dość proste. Zastosowałam dwa rodzaje embossingu, satynową wstążkę, tekturowy kielich i hostię. Całość uzupełnia papierowa różyczka:
W klimacie komunijnym jest też mój przerywnik od piwonii, która potrzebuje jeszcze około tygodnia do pełnego rozkwitu ;-) Na aidzie ze srebrną nitką powstaje pamiątka Komunii Św. mojej Majki. Wzorek bardzo delikatny, mały, przyjemny w haftowaniu:
Sądzę, że najwięcej czasu zajmie mi rozplanowanie napisów ;-)
Zaproszenie dość proste. Zastosowałam dwa rodzaje embossingu, satynową wstążkę, tekturowy kielich i hostię. Całość uzupełnia papierowa różyczka:
W klimacie komunijnym jest też mój przerywnik od piwonii, która potrzebuje jeszcze około tygodnia do pełnego rozkwitu ;-) Na aidzie ze srebrną nitką powstaje pamiątka Komunii Św. mojej Majki. Wzorek bardzo delikatny, mały, przyjemny w haftowaniu:
Sądzę, że najwięcej czasu zajmie mi rozplanowanie napisów ;-)
czwartek, 14 lutego 2013
Stylowo :-)
Wzięłam udział w stylowej wymiance z zimą w tle organizowanej przez Moteczka (dziękuję, Marysiu :-*).
Nie spodziewałam się nawet, że zostanę obdarowana takimi cudami. Kinia przygotowała dla mnie prześliczną poduszkę, perfekcyjnie dopracowaną w każdym calu:
Od tygodnia podziwiam i wciąż napatrzeć się nie mogę. Młodsze dziecię też poduszkę ukochało i co chwilę niecnie ją podgryza :-) Obawiam się o jej stan za jakiś czas, ale przecież do szafy nie schowam, o nie :-D
Z bałwankiem przyfrunęły scrapowe przydasie: tekturki, jakich jeszcze nie widziałam, koronka, kwiatuchy i ćwieki. Cała tego masa, a kopertę dopełniła góra słodyczy!
Kiniu, sprawiłaś mi ogromną frajdę. Jeszcze raz dziękuję :-*
Ja przygotowałam skromny upominek dla Loreny. Oczywiście przepiśnik, przydasie i czasoumilacze:
To moja pierwsza wymianka z serii zorganizowanych na dużą skalę. Była bardzo udana :-)
Nie spodziewałam się nawet, że zostanę obdarowana takimi cudami. Kinia przygotowała dla mnie prześliczną poduszkę, perfekcyjnie dopracowaną w każdym calu:
Od tygodnia podziwiam i wciąż napatrzeć się nie mogę. Młodsze dziecię też poduszkę ukochało i co chwilę niecnie ją podgryza :-) Obawiam się o jej stan za jakiś czas, ale przecież do szafy nie schowam, o nie :-D
Z bałwankiem przyfrunęły scrapowe przydasie: tekturki, jakich jeszcze nie widziałam, koronka, kwiatuchy i ćwieki. Cała tego masa, a kopertę dopełniła góra słodyczy!
Kiniu, sprawiłaś mi ogromną frajdę. Jeszcze raz dziękuję :-*
Ja przygotowałam skromny upominek dla Loreny. Oczywiście przepiśnik, przydasie i czasoumilacze:
To moja pierwsza wymianka z serii zorganizowanych na dużą skalę. Była bardzo udana :-)
środa, 13 lutego 2013
Ulubiona herbatka :-)
Nie dorosłam jeszcze do picia czarnej herbaty. Pijam głównie zieloną i owocową, o niezbyt dużej mocy ;-) Pewnie dlatego ósmy czajniczek w herbacianym słowniku to mój ulubiony obrazek - soczysta herbatka truskawkowa :-) Powstała na kanwie Judysi, a praca nad nią była prawdziwą przyjemnością. Konturki dały mi jednak nieco w kość, co się rzadko zdarza.
Kanwa, jak widać, prawie pełna. Zostało miejsce na jeden czajniczek :-D
Kanwa, jak widać, prawie pełna. Zostało miejsce na jeden czajniczek :-D
wtorek, 12 lutego 2013
Turkus z czekoladą
Zmajstrowałam kolejny przepiśnik, tym razem w kolorach wybranych przez zamawiającą. Nie bardzo to widać, ale kajecik jest turkusowo-brązowy, z dodatkiem kremu:
piątek, 8 lutego 2013
Piwonia (3)
Znalazłam trochę czasu i popracowałam nad piwonią. Wrażliwe dusze przepraszam za wymiętolony len, ale nie prasuję robótki przed końcowym wykończeniem :-)
Mam nadzieję, że do Wielkanocy będzie po robocie ;-)
środa, 6 lutego 2013
Obsypana kwiatami :-)
Jakiś czas temu umówiłam się na z Madziorkiem na wymianę. Ja zrobiłam dla Niej ten przepiśnik, a dziś zostałam obsypana przecudnej urody szydełkowymi kwiatuchami. Przywędrowały w ozdobnym pudełku i jest ich naprawdę dużo:
Do tego świetne dziewczyńskie ozdoby z drewna:
Już myślę nad sposobami wykorzystania zdobyczy. Dzięki raz jeszcze, Madziorku :-*
Do tego świetne dziewczyńskie ozdoby z drewna:
Już myślę nad sposobami wykorzystania zdobyczy. Dzięki raz jeszcze, Madziorku :-*
niedziela, 3 lutego 2013
Candy z koncertem życzeń :-)
W związku z tym, że mój blog skończył rok jakiś czas temu, a niebawem ja zmienię kategorię kremów do twarzy ;-), ogłaszam candy z koncertem życzeń.
Chętnych proszę o zapisy pod tym postem do 26 lutego. Zwycięzca/zwyciężczyni, wyłoniona 27 lutego, otrzyma ode mnie przepiśnik/adresownik wykonany zgodnie ze swoim życzeniem (kolorystyka, ulubione motywy itp.). Miło mi będzie, jeśli zamieścicie u siebie podlinkowany baner, ale nie jest to warunek konieczny. W candy mogą brać udział także osoby nie posiadające bloga - wówczas poproszę o podanie adresu e-mail w komentarzu.
Chętnych proszę o zapisy pod tym postem do 26 lutego. Zwycięzca/zwyciężczyni, wyłoniona 27 lutego, otrzyma ode mnie przepiśnik/adresownik wykonany zgodnie ze swoim życzeniem (kolorystyka, ulubione motywy itp.). Miło mi będzie, jeśli zamieścicie u siebie podlinkowany baner, ale nie jest to warunek konieczny. W candy mogą brać udział także osoby nie posiadające bloga - wówczas poproszę o podanie adresu e-mail w komentarzu.
Inaczej...
Jakieś 15 lat
temu zainteresowałam się haftem krzyżykowym. Stało się to za sprawą mojej
koleżanki, która wieczory poświęcała na xxx, a jej prace szczerze podziwiałam.
Były dopracowane we wszystkich szczegółach, po prostu piękne. Jak wiadomo,
dostęp do wzorów i materiałów był wówczas bardzo ograniczony, a Internet w
Polsce nawet nie raczkował.
Pewnego dnia
zobaczyłam u owej koleżanki niemal skończony obrazek przedstawiający mężczyznę
w domowej bibliotece, ten właśnie:
I cóż w tym
dziwnego, zapytacie. Otóż wszelkie prace dziewczyna wyszywała ze zdjęć. Zrobiła
fotografie gotowych prac z niemieckich katalogów hafciarskich, powiększała je
do formatu A4, godzinami dobierała kolory mulin i miesiącami pracowała nad
kolejnymi dziełami. Czapki z głów!
Dziś jest łatwiej
– schematów cała masa, a sklepy walczą o klienta. Raj dla hafciarek, w tym
mnie, choć ja w xxx miałam przerwę. Obraziłam się na krzyżyki i cały swój
warsztat (obszerny dodam) sprzedałam w znanym serwisie aukcyjnym, za około 50
zł. Odbudowałam go później wydając znacznie więcej :-D
Dlaczego o tym
wszystkim piszę? Ostatnio na wielu blogach trwają dyskusje, często
współprowadzone przez anonimowych komentatorów, gdzie zarzuca się autorowi
plagiat i nieuprawnione wykorzystywanie cudzych pomysłów. Dla mnie to śmieszne.
Większość z nas korzysta z gotowych schematów, a sposób wykorzystania prac pokazujemy głównie dlatego, żeby innych inspirować. Ja to tak rozumiem.
Inna rzecz to udział w zabawach typu RR. Sama w 2 takich biorę udział i często zadziwia mnie tragiczny stan kanw, które do mnie docierają. W każdą pracę wkładamy dużo czasu i energii, dbając o to, żeby efekt końcowy był taki, jaki sobie zamierzyłyśmy. Niestety, pewnie nie wszystkie uczestniczki RR takowy efekt zobaczą na swoich kanwach. Bo wielu plam z jedzenia (!) i kosmetyków (!) pewnie nie uda się usunąć. Przykre to. Mój mąż mówi, że jeśli chodzi o xxx lub prace scrapbookingowe, mam nerwicę natręctw - ręcę myję non-stop, a "dzieła" przechowuję w miejscach niedostępnych dla niecnych trolli, które tylko czyhają, by takowy wyrób zniszczyć ;-) Wasze prace szanuję na równi ze swoimi, ale pewnie bieżące RRy będą moimi ostatnimi, z wyżej podanych powodów. Szkoda, bo taka forma pracy bardzo mnie motywuje, daje kopa do działania, kiedy pojawia się "niechciacz".
Pozdrawiam niedzielnie :-)
romaya
Subskrybuj:
Posty (Atom)